Opowiadanie jest dość długie, ale mam nadzieję, że interesujące. Zapraszam.

" I nie mów do mnie Duszko - krzyknęła Dusza gniewnie - nie jestem jakaś niedorozwinięta czy ułomna,
jestem normalną, świetnie się kiedyś zapowiadającą, wrażliwą i delikatną kobiecą duszą, piękną i jasną."

Muzyczny motyw przewodni

https://www.youtube.com/watch?v=hLjx9CkfA4I

A.Maria Jopek & Michał Żebrowski "UPOJENIE"

*******************************************************************************************************************************


2 października 2014

Odcinek 1 - ...nawet porozpaczać nie można spokojnie...


  Siedziała na poboczu polnej drogi, zastanawiając się, co ma zrobić z tym wszystkim.
Sytuacja tym razem ją przerosła. Niedawne obawy związane w operacją, ból i przede wszystkim brak oparcia w tak zwanym małżonku po raz kolejny uświadomiły jej, że tak naprawdę jest samotna i kolejny raz musi poradzić sobie sama. Tylko, że tym razem nie ma ani motywacji ani ochoty do kolejnych bojów z życiem. Od lat nie była tak zniechęcona życiem i zmęczona.


  
Głęboko zaciągnęła się papierosem i wystawiła twarz do jesiennego słońca.
Przymykając oczy słuchała cykania świerszczy i szumu pobliskiego lasu. Ostatnie jesienne dni były upalne, nagrzane powietrze pachniało jednak już jesienią i tym wspaniałym zapachem wrzosów i opadających liści.
Tu i teraz było jej cudownie, starała się przez chwilę nie myśleć o niczym, zachować ten spokój i to ciepło w sobie na długie zimowe wieczory.
Nie zwróciła uwagi na narastający warkot nadjeżdżającego samochodu, dopiero, kiedy warkot ustał i trzasnęły drzwiczki, lekko przez ramię spojrzała na drogę.
Tuż za jej samochodem tarasującym polną drogę zatrzymał się czarny Jeep, wysiadł z niego mężczyzna, obejrzał jej samochód i skierował się w jej stronę energicznym krokiem. Odwróciła głowę i uśmiechnęła się sarkastycznie. 




* a to pech.. nawet porozpaczać nie można spokojnie * - pomyślała – „ będę się musiała ruszyć i coś wymyślić *




 



 




 Mężczyzna stanął za jej plecami i uprzejmie zapytał
- czy mogłaby Pani przestawić samochód? Tam.. kawałek dalej jest na tyle szeroko, że .. - zamilkł nagle widząc brak reakcji z jej strony - Trochę mi się spieszy.- dodał
lekko zniecierpliwionym głosem.
- nie mogłabym – odpowiedziała krótko.
Na moment go zatkało.
– Nie rozumiem – burknął pod nosem.
Nie odwracając głowy wyciągnęła rękę podając mu kluczyki.
– nie ma benzyny, nie pojedzie..... może Pan z nim zrobić, co Pan chce, może go Pan nawet zepchnąć do jeziora – powiedziała zrezygnowana.
Powoli zrobił krok biorąc z wahaniem kluczyki z jej ręki.
Spojrzała na niego osłaniając ręką oczy od słońca i zamarła.
*rany boskie to przecież niemożliwe!!!!!!!!.. czy to jakieś fatum – pomyślała w popłochu?- przeciez to nie może być on.. po tylu latach takie spotkanie... tu ? .. w środku tucholskiego lasu ?? ... nie.. to niemożliwe *
Spojrzała ponownie na niego, aby upewnić się, że nie ma omamów wzrokowych, ale nie,..... stał obok niej, gapił się na nią z niepewnym wyrazem twarzy, widać mocno zakłopotany.
- ach tak – powiedział, po czym powoli odszedł w kierunku stojących samochodów.
Patrzyła za nim chwilę, starając się usilnie przywrócić równowagę umysłu i uspokoić oszalałe bicie serca. Podświadomie oceniała na ile się zmienił od tamtego czasu. - Niewiele - skonstatowała - dalej przystojny o wysportowanej sylwetce, choć czas zaokrąglił mu trochę kształty i przysiwił bujne, kruczoczarne niegdyś włosy.

Powoli ochłonęła z piorunującego wrażenia, westchnęła i odwróciła głowę.
*nie poznał mnie – stwierdziła w duchu – A swoją drogą to chyba jakaś złośliwość losu, że spotykam go teraz a nie 20 lat temu. Może to i lepiej. Było - minęło – pomyślała nad wyraz trzeźwo jak na taką sytuację.*
Oparła głowę na rękach i zapatrzyła się w dal.
Gdzieś przez wspomnienia, które ją dopadły jak dzikie harpie dotarł do niej dźwięk zapalanego silnika jej auta. * Ho, ho, zdolna bestia, 100 % facet w każdej sytuacji – nie mogła się oprzeć lekkiej złośliwości.*
Po chwili silnik umilkł a ona bardziej wyczuła niż usłyszała, że mężczyzna zbliża się do niej.
Bez pośpiechu podszedł i o dziwo usiadł obok na skarpie podając jej z uśmiechem kluczyki.
- Nie musiałem spychać go do jeziora. Przeparkowałem auto. Wlałem też trochę benzyny, do stacji powinno Pani wystarczyć. A tak na marginesie, co zamierzała Pani zrobić, zostać tu na noc? - zapytał, przyglądając się jej z wyraźnym rozbawieniem.
Wzruszyła ramionami
- pewnie kiedyś bym zadzwoniła po jakąś pomoc........ może, kiedy miałabym dość tego widoku i tego miejsca... nie wiem.... – odparła cicho.
Rozsiadł się wygodnie, wyciągając nogi przed siebie i rozejrzał się wokół, jakby chciał zobaczyć, co takiego szczególnego jest w tym miejscu, po czym spojrzał znów na nią i spoważniał
- co jest dziewczyno, coś się stało?
- nie...nic......nie ważne...– powiedziała smutnym, zrezygnowanym głosem
W dziwnym odruchu objął ją ramieniem i lekko przycisnął w przyjacielskim geście
- głowa do góry – powiedział z lekkim uśmiechem
- chyba jesień i to miejsce nastraja mnie nostalgicznie – starała się powiedzieć to lekko, aby zatrzeć wrażenie smutku.
- taak, pięknie tu, tak cicho i spokojnie..... i jaki zapach – wciągnął głęboko powietrze
Bezwiednie oparła się o jego ramię, pociągnęła nosem i lekko dotykając palcem plamy na jego koszulce, podniosła głowę patrząc prosto w jego twarz
- śmierdzisz - powiedziała z rozbawieniem.
Zaskoczony spojrzał na nią, przeniósł wzrok na jej palec i na plamę z benzyny na koszulce i wybuchnął śmiechem, znów spojrzał na nią rozbawionymi oczami, w których migało milion diabełków. Energicznym ruchem ściągnął koszulkę, usadowił się wygodnie w poprzedniej pozycji i znów jego ramię znalazło się niebezpiecznie blisko.* Za blisko* – przemknęło jej przez głowę.
- a teraz... dalej śmierdzę?? – zapytał
- jeszcze trochę... ale da się znieść - powiedziała marszcząc nos
- bo wąchasz nie tam gdzie trzeba. Tu pachnie lepiej.. przynajmniej tak mi się wydaje –
powiedział rozbawiony, wskazując na swój podbródek.
Podniosła głowę i wciągnęła głęboko powietrze
- całkiem... całkiem – mruknęła, przyglądając mu się z bliska.
Ich oczy się spotkały i uwięziły nawzajem. Patrzyli na siebie długą chwilę, diabliki w jego oczach powoli gasły, a jego twarz była coraz bliżej * Ratunku !! – pomyślała*, kiedy poczuła ciepło jego warg na swoim policzku a potem na swoich ustach. Jego ramię obejmowało ją zdecydowanie i przytulało coraz mocniej, pocałunek był coraz mniej nieśmiały. Zaczęła tonąć w tym pocałunku, czując równocześnie, że odżywa ta fala gorąca, która zawsze towarzyszyła wspomnieniom o nim. W dzikim odruchu zemsty zaczęła odwzajemniać jego pocałunek w ten jeden jedyny sposób, lekko muskając językiem jego górną wargę ukrytą pod wąsami, delikatnie pieszcząc koniuszkiem języka kąciki jego ust.
Poczuła jak przez jego ciało przeszedł dreszcz, znieruchomiał na moment, potem jego pocałunek stał się namiętny i wręcz żarłoczny. Zaczęła wyzwalać się z jego objęć, starając się odzyskać kontrolę nad sobą. Zrozumiał ten gest w lot.
Delikatnie pocałował ją jeszcze raz, objął ją mocno i wtulił swoją twarz w jej włosy, oddychając głęboko.
Miała wrażenie, że sam jest zaskoczony swoim zachowaniem, nawet jeśli miał ochotę ją pocałować, to miał to być niewinny pocałunek pocieszenia.
*To, co poczuł było chyba dla niego zaskoczeniem.. – Pomyślała z nutką mściwej satysfakcji – dla mnie nie... historia lubi się powtarzać.* To przypomnienie całkiem ją otrzeźwiło
Kiedy podniósł głowę był już całkiem spokojny, starał się spojrzeć jej w oczy, ale nie dała mu okazji.

Wstała, otrzepała spodnie z zeschłej trawy
- chyba Ci się spieszyło – powiedziała zaczepnie.
Przyglądał się jej spod zmrużonych powiek, całkiem już opanowany
- ale przestało, zresztą nie mogę jechać taki śmierdzący. Muszę się umyć
- tam jest jezioro, ale zimna woda – wskazała ręką na pas lasu, za którym ledwo widoczna wśród zieleni pobłyskiwała tafla jeziora.
Wstał energicznie, podał jej torebkę z ziemi i wyciągnął do niej rękę.
Podała mu dłoń odruchowo.


    *******************************

Jak bardzo potrafi doskwierać samotność w związku, samotność we dwoje.

Samotność, która nie ma szans na zmianę.

Czym się różni samotność w pojedynkę od samotności w związku i która jest gorsza ?


*****************************







4 komentarze:

  1. Lorka - Ty wiesz, że ja się bardzo cieszę, ze wreszcie Cię namówiłam na publikacje ? :D. No to teraz będę miec okazje przeczytac to w całości - od deski do deski, że tak powiem. I proszę mi sie nie lenić, nie obijać i publikować regularnie. Zrozumiano ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrozumiano.. zrozumiano .. :D i przyjęto do wiadomości. Wiesz kochana, że z czasem to u mnie kiepsko, jak u każdej pracującej i mającej dom na głowie kobiety.. ale dam radę. Skoro się już podjęłam - miałam dość Twojego marudzenia :P - skoro się podjęłam to będę publikować. Buziaki Jolcia.

      Usuń
  2. Nie wiem czy to zabrzmi jak komplement, ale czyta się to jak fascynującą opowieść, o tym co nigdy się przeciętnej osobie nie zdarza. Innym tak, mi nie. A każdy z nas nosi w sobie kawałek tej opowieści, nawet o tym nie wiedząc.
    Odnośnie bohaterów Witek traktuje Olkę, jak obcą osobę, ale zatrzymał się tam, pomógł uruchomić samochód i przytulił z prozaicznego powodu. Bo Ola była atrakcyjna dla niego:) Bo chociaż świadomość jej nie poznała, zrobiła to podświadomość, która przechowuje wszystkie wspomnienia, te o młodzieńczej miłości też.

    A co do samotności. Z własnego doświadczenia odpowiem: gorsza jest ta samotność we dwoje. Bo obok siedzi ktoś, na kogo miało się liczyć, a jest to zupełnie obcy człowiek. Z 6 części opowiadania wiem, że Oli towarzyszy samotność żony alkoholika, a tą rozumiem jak diabli.

    Pozwoliłam sobie dodać bloga do obserwowanych, będę czytać z ciekawością, ile w tej historii zobaczę siebie. Bo żony alkoholików zawsze opowiadają tą samą historię, chociaż z innymi bohaterami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest ogromny komplement i miło mi będzie Cię gościć u siebie. Bardzo ciekawie zinterpretowałaś pierwsze spotkanie Olki i Witka :). Nasza podświadomość to kopalnia wspomnień, wrażeń, informacji... i choć tego sobie nie uświadamiamy to korzystamy podświadomie z tej zgromadzonej wiedzy.
      Każdy z nas nosi w sobie kawałek tej opowieści.. ale i każdy z nas nosi w sobie potencjalną możliwość przeżycia takiej opowieści w życiu.

      Usuń