Opowiadanie jest dość długie, ale mam nadzieję, że interesujące. Zapraszam.

" I nie mów do mnie Duszko - krzyknęła Dusza gniewnie - nie jestem jakaś niedorozwinięta czy ułomna,
jestem normalną, świetnie się kiedyś zapowiadającą, wrażliwą i delikatną kobiecą duszą, piękną i jasną."

Muzyczny motyw przewodni

https://www.youtube.com/watch?v=hLjx9CkfA4I

A.Maria Jopek & Michał Żebrowski "UPOJENIE"

*******************************************************************************************************************************


24 października 2014

Odc. 8 - ... żebys mnie zapamietał ...

                                               **********************************                                      
       motyw muzyczny na dziś:  https://www.youtube.com/watch?v=2QQb4831w_k
                                               *********************************


Stłumiła piknięcie zazdrości w duchu. - Ale on dla mnie jest jeden jedyny... i to się liczy.

- Hmmmm.... elegancki mężczyzna do wzięcia...na dokładkę niezły w łóżku..... cud natury – tacy się już nie zdarzają !!!


Wlepiła w niego wzrok, lustrując każdy kawałek jego twarzy i ciała. Poczuł się pod tym spojrzeniem niewyraźnie.
- czemu mi się tak przyglądasz ??? – zapytał z niepewną miną
- musisz mieć jakiś kolosalny ukryty feler... staram się go dojrzeć
- no już mnie widziałaś w całości.. więc .... ???
- nie no fizycznie całkiem do rzeczy – uśmiechnęła się znacząco - może masz paskudny charakter, bo inteligencji i dowcipu ci nie brakuje ??? - no jak ? masz paskudny charakter ??
- mam.... przynajmniej tak twierdziły moje eleganckie małżonki... ale za to jestem czarujący - uśmiechnął się do niej przepięknym czarującym uśmiechem a w oczach pojawiły się diabełki.

Nachylił się do niej blisko, tak blisko, że czuła jego oddech na swojej twarzy.
- Oleńka ...dlaczego koniecznie chcesz doszukać się we mnie czegoś złego – zapytał z błyskiem w oczach
- * bo byłoby mi łatwiej.... gdybyś był paskudny, wredny albo głupi...... najłatwiej by było jakbyś miał biedną żonę i cała furę dzieci...ale nie ... ideał cholerny się znalazł, na dokładkę wolny i czarujący... i cuuudowny kochanek... *- westchnęła widząc, że oczekuje od niej odpowiedzi
- bo tacy faceci nie istnieją – odpowiedziała enigmatycznie
- Oleńka.. całkiem poważnie pytam.?
Milczała, patrząc przed siebie. 

Słońce już całkiem schowało się za linię lasu. 
Niebo nabrało barw purpury i fioletu.
- czas się zbierać , noc nas tu zastanie.. a to tylko ja miałam tu nocować
- teraz mogę ci towarzyszyć.. całkiem miłe miejsce na spędzenie tu życia
- tak – szybko wpadła w lekki zabawny ton – szczególnie w zimie pod gołym niebem ... bosko
- zbuduję ci szałas. Może nawet dom – zabrzmiało to jakoś dziwnie poważnie
- oczywiście... i będziemy hodować kury na niedzielny rosół, na co dzień żywić się grzybami i borówkami...- dowcipkowała nadal
- nie... będziemy żyć tylko miłością – zaśmiał się wesoło
- taaaaa... i będziemy mieć super szczupłe sylwetki od takiej strawy .. duchowej... aż całkiem zeschniemy na wiór i wysuszymy się i umrzemy w swoich objęciach – mówiła ze śmiechem
- ooo nie....będziemy żyli długo i szczęśliwie – zaprzeczył gwałtownie
- tak to mój drogi jest tylko w bajkach – westchnęła.

Wstała i zaczęła zbierać porozrzucane rzeczy, po chwili z ociąganiem dołączył do niej w pracach porządkowych.
Kiedy zebrali już większość rzeczy i zaczęli składać koc, ich ręce ponownie się zetknęły. Przytrzymał jej dłonie w swoich i ponowił pytanie napiętym głosem

- Olka .. ja pytałem poważnie , odpowiesz mi ???
- a co chcesz niby usłyszeć ??? - zapytała zrezygnowana
- chcę wiedzieć czemu nie chcesz mnie takiego jakim jestem...bo czuję, że nie chcesz, że chcesz uciec, wycofać się - wywalił bez ogródek
Milczała uparcie.
- zapytam otwarcie – Oleńka spotkamy się jutro ? 

Patrzył na nią wyczekująco
- nie sądzę – powiedziała cicho, umykając oczami przed jego wzrokiem.
- ale dlaczego ??? – żachnął się – przecież chyba nie znalazłaś we mnie nic aż tak odrażającego ?. Możemy się chyba umówić na kawę? Jedna niewinna mała kawa, albo obiad czy kolacja, jutro pojutrze .. jak wolisz. Obiecuję, że nie będę cię ciągnął do łóżka, jeśli masz takie obawy. Będę gentelmenem w każdym calu – mówił dużo i szybko
- Witek......lepiej nie ...
- dla kogo lepiej.. co ty mówisz.. Olka - wpadł jej w słowo – dla mnie na pewno nie lepiej... a i tobie nie było ze mną tak najgorzej ? Czego się boisz ? Męża ? Mnie, że cię skrzywdzę ?
- siebie Witku...... – powiedziała cicho niepewnym głosem

Podniósł palcem jej podbródek tak, że jej twarz znalazła się blisko jego twarzy. Patrzył intensywnie w jej oczy i starał się zrozumieć, co miała na myśli.
- Olka.... posłuchaj...przecież nie musimy się od razu angażować. Rozumiem , masz męża...jest ci....
Położyła mu palec na ustach
- nie mów nic więcej. To nie o niego tu chodzi. Przeżyliśmy ze sobą wspaniałe spotkanie, cudowny seks i.... niech tak zostanie – powiedziała już całkiem opanowana - Wszystko ma swój początek i swój koniec.... Koło się zamknęło....
- nie rozumiem Cię – powiedział rozgoryczonym tonem – ja tu widzę tylko wspaniały początek... bez zakończenia. A raczej z idiotycznym zakończeniem... ale jak chcesz.. – wzruszył ramionami.

Był wyraźnie zły. 

Wzięła już spakowane rzeczy , odwróciła się na pięcie i poszła w kierunku samochodów. Stał chwilę odprowadzając ją wzrokiem. Zebrał resztę rzeczy i powoli poszedł za nią. Przy samochodzie w milczeniu pakował bagaże, zerkając na nią od czasu do czasu. Kiedy wrzucił do auta ostatnie tobołki, stanął przed nią, wziął ją w ramiona i wtulił twarz w jej włosy.
Nie opierała się, przymknęła oczy i przytuliła się do niego, wdychając jego zapach i czując ciepło jego ciała. 

Było jej trudno się z nim rozstać, a z każdą minutą w jego objęciach było coraz trudniej.

Potrząsnęła głową by wyzwolić się z tego wrażenia, otworzyła oczy i zobaczyła jego wpatrzone w nią bezdenne czarne oczy. 

Wydawało jej się, że widzi w nich nieme pytanie. 
Pokręciła przecząco głową.
- czy możesz mi chociaż dać swój numer telefonu ? – starał się powiedzieć to obojętnym tonem
Ponownie pokręciła przecząco głową. 

Oparł się ciężko o samochód, podniósł jej dłonie i ucałował
- no cóż...... więc do następnego... przypadkowego spotkania – powiedział zimnym, cichym głosem

Nie mogła wymówić nawet słowa przez ściśnięte gardło. 

Uśmiechnęła się blado, odwróciła i powoli zaczęła odchodzić... lecz on dalej trzymał jej dłoń w swoich. Na długości wyciągniętych rąk, kiedy jej dłoń wysuwała się z jego uścisku, w ostatnim momencie zacisnął lekko palce, jakby chciał ją zatrzymać.

Drgnęła, przystanęła, w niepohamowanym odruchu podbiegła do niego i pocałowała go czule. Choć zaskoczony, natychmiast odwzajemnił  pocałunek, ostrożnie, jakby bał się ją spłoszyć. Znów jej język błądził po jego wargach, muskała kąciki jego ust, znów poczuła jak jego ciało przeszedł dreszcz w reakcji na ten zmysłowy pocałunek. 


Ten dreszcz otrzeźwił ją, uzmysłowił jak niebezpiecznie blisko jest od obojętności do namiętności.
- to na pożegnanie – powiedziała szybko, aby nie pozostawić żadnych wątpliwości – żebyś mnie zapamiętał.
Odwróciła się szybko, żeby nie widzieć wyrzutu w jego spojrzeniu.
- żegnaj kochany.... – szepnęła ledwo słyszalnie sama do siebie

Odeszła prawie biegiem w kierunku swojego samochodu. Czuła, że jeśli choć sekundę zostanie w jego pobliżu złamie się i wszystkie mądre postanowienia diabli wezmą. 

Kątem oka dostrzegła, że zrobił krok w jej kierunku, ale zaraz się zatrzymał. Stał przy aucie i patrzył z daleka jak wsiada do samochodu. Minęło dobre kilka minut zanim zobaczyła w lusterku jak wsiada do swojego auta, z impetem trzaska drzwiczkami i rusza. 
Kiedy mijał jej samochód przyhamował lekko i spojrzał na nią, ale odwróciła szybko głowę, udając, że nie widzi i szuka czegoś w schowku.

Gwałtownie dodał gazu i odjechał w tumanach kurzu. 

Siedziała w samochodzie i patrzyła jak opada za nim kurz.
 

 Oparła głowę na kierownicy, miała kamienną twarz, ale dusza wyła w niej opętańczo.



- * rany boskie .. odjechał... nie zatrzymałam go.. co ja robię.. cholera jasna .. czekałam na niego ponad 20 lat i co .. tak go puściłam?... przecież nigdy go już nie spotkam – dusza łkała na całego – Witeeeek........

- Witeek – jęknęła na głos – Witek, Witek – powtórzyła coraz ciszej.

 Wzięła głęboki oddech i powoli zaczęła się uspokajać. 


*Już dobrze...– przekonywała samą siebie – myśl logicznie ...tak naprawdę będzie lepiej, koło się zamknęło...była niespełniona miłość.... były marzenia... wiele lat.... nieoczekiwane spotkanie...spełniony seks ... zobaczyłam go, poczułam... Był początek i teraz jest koniec.. czego jeszcze chcesz? czego można chcieć w mojej sytuacji.. niczego.. więc myśl logicznie i nie wyj.... i zbieraj się do życia*.

- taaa, więc weź się w garść i zbieraj dupę w troki do szarej rzeczywistości - powiedziała na głos.
- * A mam inne wyjście ?* – uśmiechnęła się smutno.

Odpaliła silnik i rzuciła ostatnie spojrzenie na miejsce, w którym tak wiele się dziś zdarzyło.

- ciekawe.... czy jak przyjadę tu za kilka lat , czy rozpoznam to miejsce ? - pomyślała odjeżdżając powoli.


                                                    **********************************************************
Ulec raz rodzącemu się uczuciu, dawnym marzeniom, namiętności i potem uciec.

Odwaga czy tchórzostwo ?



8 komentarzy:

  1. Patrząc pod kątem małżeństwa, rodziny - wielka odwaga. Patrząc pod kątem miłości i szczęścia - ogromne tchórzostwo. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehhhh Jolasta... Ty wiesz, że odwaga się w życiu przeplata z tchórzostwem. To samo co raz jest odważne innym razem wydaje sie tchórzostem i szczytem głupoty. Buziaki Jolasta :*

      Usuń
  2. Tchórzostwo. Kto nie walczy o miłość i szczęście, ten nie zasługuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami trudno walczyć, nie burząc wszystkiego co się budowało latami. Pozdrawiam Kaczucho :)

      Usuń
  3. Ka Lorko - zapowiadała Pani długie opowiadanie, a tu co ? koniec ?. Czytam ostatni odcinek po raz drugi i zastanawiam jak to sie mogło tak skończyć ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie .. nie.. to nie jest ostatni odcinek. To jakby ostatnia część wstępu :). To jest naprawdę dłuugie opowiadanie. Zapraszam za kilka dni na dalszą część. Pozdrawiam Zemanko :)

      Usuń
  4. Ot tak szast-prast i koniec ? Zapowiadało się ciekawie. Jestem rozczarowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może tak wygląda, ale to jeszcze nie koniec. Zamierzam pokatować swoich czytelników tym czytadełkiem jeszcze trochę. Za kilka dni - następny odcinek. Zapraszam serdecznie.

      Usuń