Opowiadanie jest dość długie, ale mam nadzieję, że interesujące. Zapraszam.

" I nie mów do mnie Duszko - krzyknęła Dusza gniewnie - nie jestem jakaś niedorozwinięta czy ułomna,
jestem normalną, świetnie się kiedyś zapowiadającą, wrażliwą i delikatną kobiecą duszą, piękną i jasną."

Muzyczny motyw przewodni

https://www.youtube.com/watch?v=hLjx9CkfA4I

A.Maria Jopek & Michał Żebrowski "UPOJENIE"

*******************************************************************************************************************************


18 października 2014

odc. 6 - Na szacunek trzeba sobie zasłużyć..

Leżeli tak przytuleni.. bez ruchu.. bez zbędnych słów. 

Słońce powoli pochylało się nad wierzchołki drzew i powiało jesiennym chłodem.
 

- zgłodniałem... a ty ??
- jak wilk – zaśmiała się
 

Zaczęli zbierać swoje porozrzucane ubrania, po czym każde z nich poszło w inny zakątek jeziora doprowadzić się do porządku. 


Po chwili siedzieli na kocu z apetytem pałaszując zimne już, ale całkiem smaczne kurczaki.
- ale byłam głodna – powiedziała oblizując palce po skończonym jedzeniu.
- już się najadłaś?? Nie wygłupiaj się, zjadaj jeszcze jeden kawałek, sam nie dam mu rady – Witek wskazał na kubełek, jeszcze prawie w połowie zapełniony kawałkami kurczaka.
- nie ma mowy, ani jednego kęsa więcej – zaprotestowała
- tak, tak, oczywiście .. musisz dbać o linię – spojrzał na jej szczupłą i drobną sylwetkę
- akurat – zaśmiała się – gdybym tyle tyła, co jem , byłabym jak kulka... ale na szczęście mogę sobie pozwolić na luksus i jeść ile chcę i co chcę.
- szczęściara – powiedział z zazdrością – więc pomóż mi to zjeść.
- nie ma mowy.. mam dość... najwyżej zostawisz. Nie musisz przecież zjeść wszystkiego.
- nigdy nie zostawiam niedokończonego tego, co zacząłem – powiedział z błyskiem w oku i rzucił się łapczywie na skrzydełko.
Obserwowała go z rozbawieniem jak walczy z kolejnym kawałkiem.

Zadzwonił telefon. Po sygnale rozpoznała, kto dzwoni, lecz przez chwilę zawahała się czy odebrać. 

Czekała ją w domu trudna rozmowa z synem i nie wiedziała czy teraz chce ją rozpoczynać, przy nim.
- nie odbierzesz - zapytał trochę zaczepnie
- oczywiście, że odbiorę, zastanawiam się tylko jak? tymi tłustymi palcami ? - skłamała.
Ostrożnie otworzyła torebkę, starając się niczego nie ubrudzić i wyciągnęła za sznureczek telefon komórkowy.
Szybko przełączyła z głośno-mówiącego na słuchawkę.


- „no, co chciałeś – zapytała zachowując obojętny ton głosu
- nie. wszystko w porządku.. jestem gdzieś w lesie...wrócę wieczorem.
- tak... myślę, że musimy o tym porozmawiać...
- ok.. - dobrze.. będę ostrożna...do zobaczenia wieczorem”
Wyłączyła komórkę i wrzuciła ją do otwartej torebki byle jak. Dobrze widziała, że z ciekawością przysłuchiwał się rozmowie
- mąż ? – zapytał zimnym tonem
- syn – odpowiedziała ze lekkim uśmiechem

Wzięła jego mydło i ręcznik i poszła do jeziora umyć ręce. 

Szła zamyślona, wolnym krokiem, zastanawiając się, co też ma powiedzieć swojemu ukochanemu synaczkowi.
 

Dopadły ją wspomnienia dzisiejszego poranka. 
Widok brudnego i śmierdzącego męża rozwalonego na niepościelonym, skotłowanym łóżku... jego tłusty biały brzuch wyłażący spod podwiniętej, zmiętej i nieświeżej podkoszulki, opuchnięta od picia twarz -  napawał ją obrzydzeniem. 
Kolejna awantura o wódkę z podpitym już od rana mężem -  jego nieprzytomny samozadowolony wyraz twarzy -  wściekły wzrok syna, kiedy mąż odepchnął ją, gdy chciała mu zabrać puszkę piwa -  potem przepychanka na tarasie pomiędzy ojcem a synem, gdy syn chciał wprowadzić ojca do domku.
 Za wysoko uniesiony łokieć -  za dużo użytej siły -  krew płynąca z rozbitego łuku brwiowego  i szybko siniejące podbite oko małżonka.
Zaskoczona mina męża. 

Jego nic nierozumiejący tępy wzrok był nawet do zniesienia.. w tym stanie pijacy obojętnieją na wszystko, zdążyła do tego już przywyknąć....... ale najgorsze, że w twarzy syna nie widziała skruchy, żalu czy choć odrobiny współczucia, zobaczyła coś okropnego... zobaczyła mściwą satysfakcję.
Wiedziała, że nie zrobił tego umyślnie. Widziała całe zajście, ale wyraz oczu  syna przeraził ją, uświadomił, że tych dwóch mężczyzn jej życia nie łączy nic.. ale jeśli już to nienawiść zawoalowana poprawnym wychowaniem.
tak naprawdę to tylko moja i wyłącznie moja wina - pomyślała z goryczą – nie trzeba było mówić synowi jak to „ wspaniale” zachlany non-stop mąż opiekował się nią po powrocie ze szpitala - nie wiem, może źle postępowałam, może naprawdę nastawiałam Filipa przeciwko ojcu - westchnęła ciężko - kurna, starałam się być i matką i ojcem i kumpelką.. chyba za dużo chciałam a wyszło z tego jedno wielkie g..... A teraz sama nie wiem jak mam z nim rozmawiać, jak przekonać, że syn powinien szanować swego ojca.
Szanować – przypomniała sobie jak jej kiedyś odpowiedział, gdy robiła mu wyrzuty, że odnosi się do ojca lekceważąco – na szacunek trzeba sobie zasłużyć .. powiedział wtedy..

Witek patrzył za nią, jak odchodziła w kierunku jeziora. Jakaś smutna i zamyślona. 

Nie było nic szczególnego w tej rozmowie telefonicznej z synem.. ot zdawkowa rozmowa, trochę może za zdawkowa i sucha..ale nic nadzwyczajnego. Jednak natychmiast zauważył, jak zmienił się jej nastrój. Skurczyła się w sobie, oklapła, wydawała mu się tak krucha i delikatna.
Zerknął na otwartą torebkę, komórka leżała na samym wierzchu.
Ona ciągle stała nieruchomo nad samym brzegiem jeziora. Nie widziała jak szybko ukradkiem sięgnął po komórkę, z nerwowym pośpiechem przeszukiwał połączenia, a potem zapisywał numer na kawałku serwetki. Zrobił to impulsywnie, bez zastanowienia. 

Odłożył komórkę z oddechem ulgi, że nie został przyłapany na szperaniu po jej rzeczach, ale i poczuciem wstydu. Trzymał chwilę serwetkę w ręce, jakby zastanawiając się, co ma z nią teraz zrobić, wyjął zapalniczkę, zbliżył płomień do serwetki, ale szybko cofnął. Starannie poskładał serwetkę i schował do portfela.

Popatrzył w kierunku jeziora. Ola stała bez ruchu zatopiona w myślach. 


 Ocknęła się, gdy dotknął jej ramienia. 
 Dopiero teraz zorientowała się, że stoi tu dłuższą chwilę, dalej z brudnymi rękami.
- czy mogę skorzystać z mydła – zapytał jakby nigdy nic.
- zjadłeś już wszystko? – zapytała, podając mu mydło
- oczywiście – wypiął brzuch do przodu i pogłaskał się po nim - nie chciałem ci przerywać podziwiania krajobrazu.

Nachyliła się nad taflą wody i zanurzyła w niej ręce. Była zimna, orzeźwiająca. On też nachylił się nad wodą i starannie, wręcz pedantycznie zaczął myć ręce. 

Spojrzała na niego i nie mogła oderwać wzroku od ruchu jego rąk.
- rzeczywiście jesteś chirurgiem... i to widać, że praktykującym – powiedziała z lekkim uśmiechem – zawsze tak myjesz ręce jak przed operacją ?
Zaśmiał się głośno
- ano.. zboczenie zawodowe
Podał jej mydło, potem ręcznik.




Objął ją lekko i przytulił, kiedy wracali wolnym krokiem.

 - dopadła cię szara rzeczywistość? - na wpół stwierdził na wpół zapytał.


 Kiwnęła twierdząco głową i przytuliła się do jego ramienia bez słowa. 





*****************************************
Ja Rodzic

Uczymy nasze pociechy szacunku do innych ludzi .

Uczymy szacunku do Rodziny: do rodziców, do rodzeństwa, do Dziadków, Babć , Ciotek, Wujków  i całej rodziny.

Nasze pociechy uczą się, obserwują, patrzą i zaczynają samodzielnie myśleć. 
I nagle okazuje się, że ich pojęcie szacunku jest niezupełnie zgodne z naszymi oczekiwaniami.

Idealny Rodzic ..... zadaje sobie pytanie czy źle nauczyliśmy nasze dzieci ?
czy może one inaczej bardziej świeżo, intuicyjnie czują kogo należy szanować a nie  obdarowują szacunkiem kogoś kto na niego po prostu zasługuje ? 





4 komentarze:

  1. Bo to jest prawda - na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Szacunku nie da się ani wyuczyć, ani wymusić.Szacunek nie jest obligatoryjnie dołączany do pakietu Rodzina. Na niego trzeba sobie po prostu zasłuzyć. Buziaki Ka Lorka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ehhh.. bywa z tym szacunkiem różnie. człowiek pracuje całe lata a tu nagle coś zrobi bez przemyślenia, coś palnie bez zastanowienia .. i diabli wzięli szacunek. No może nie całkiem bo jednak nasza praca jakieś tam efekty daje, ale ile się trzeba napracować , żeby odbudować - to wiedzą matki dorastających dzieci :D Spokojnej nocki Jolasta

      Usuń
  2. W tej części opowiadania napisałaś, co sprawiło, że w tym opowiadaniu odnalazłam kawałek siebie.
    Jej syn jest dzieckiem alkoholika, a to sprawia, że dorasta z piętnem. Jeśli nawet nie wyrośnie na alkoholika lub osobę współużależnioną, to i tak będzie musiał żyć z naznaczeniem Dorosłego Potomka Alkoholika. To są wzorce zachowań, które trudno dostrzec, ale w którymś momencie życia zaczną działać destrukcyjnie. Olka mogła być najlepszą pod słońcem matką, kochać syna miłością dojrzałą i uczyć najlepszych wartości. Ale ojciec alkoholik zrobił z jej rodziny rodzinę dysfunkcyjną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała rodzina osób nadużywających jest naznaczona piętnem... i masz rację nic tego nie zmieni. Każdy rodzaj alkoholizmu niesie ze sobą różne w szczegółach ale podobne w zasadach zagrożenia i z nimi borykają się dzieci i współmałżonek.... dokąd nie dorośnie się do decyzji przerwania tego toksycznego związku. Pozdrawiam

      Usuń